Nasza historia
W drugiej połowie lat 40tych mój ojciec Nicola Marino przeniósł się z południowych Włoch do Savony, liguryjskiego miasta nad morzem śródziemnym. Najpierw pracował w lodziarni wuja Livio, gdzie wypiekał pierwsze w mieście pizze i gdzie poznał młodą Annę, moją matkę. W 1956 roku, po wielu trudach, udało im się otworzyć restaurację-pizzerię „Da Nicola”, magiczne miejsce, w którym Nicola i Anna gotowali, przyjmowali i spotykali setki ludzi. Pasja Mamy do gotowania i gastronomii szła w parze z pasją taty do dzieł sztuki i artystów, pokrywając stoły restauracji smacznymi i pięknymi potrawami, a jej ściany ceramiką i obrazami znanych artystów, którzy w zamian za posiłek darowali tacie ważne dzieła sztuki. Proste, ale smaczne przepisy prawdziwej kuchni włoskiej. Mama przekazała mi swoją pasję do gotowania i całą swoją wiedzę, a to jest dużo ważniejsze niż jakakolwiek szkoła czy akademia. Luisa, Giovanna, Roberto, Nicolaj i ja, piątka dzieci, które ta miłość obdarzyła miłością złożoną z życia, gotowania, kłótni i uścisków, piątka rodzeństwa, wszyscy zatrudnieni w restauracji. Pierwszy z nich Roberto, który już jako mały chłopiec biegał jako kelner między stolikami, potem Luisa i Giovanna, a na końcu Nicolaj i potem ja, jedyny, która wybrał gotowanie. Wybór podyktowany moją wielką pasją, którą przekazała mi moja mama Anna. Na przestrzeni lat restauracja Da Nicola przeżywała wzloty i upadki. Przetrwała dzięki poświęceniu rodziców i całej piątki ich dzieci oraz wielu wujków i ciotek, którzy w ważnych momentach i kryzysach pomagali kontynuować rodzinną tradycję kulinarną. Przede wszystkim wujek Nicolino, wujek Livio, wujek Salvatore, braci Anny Sapii oraz mamy.
Przez lata restauracja Da Nicola wydała na świat takie talenty kulinarne jak Francesco la Monica, młody syn Giovanny i znany na całym świecie szef kuchni, czy Gianmaria Sapia szef kuchni w restauracji Molluska w Moskwie.
Teraz restauracja Da Nicola istnieje nadal, dzięki Giovannie, Nicolajowi i Luizie oraz jej córce Mariannie. Liże rany po ciężkim okresie w pandemii, ale nie poddają się, zaciskają zęby i idą dalej, zachowując smak swoich potraw i piękno dzieł sztuki. Ja i mój syn Kuba chcemy zabrać tę tradycję, ten smak, to piękno, tę miłość do ludzi, do kuchni i do Polski. Droga będzie długa, będzie ciężka i trudna, ale będzie fajna, to będzie nasze życie.